TENEBRIS – ALPHA ORIONIS (Audio Cave, 2013)

tenebris_cover

„Fall down, explode
Burn thoughts of the crowd
Tremble down shining star!…”

Oj naczekałem się na ten krążek… Najpierw wydany po latach od nagrania „Leavings of Distortion Soul”, który miał chyba przełamać złą passę zespołu, później problemy ze studiem i ponowne nagrywanie materiału. A ja wciąż czekałem… Chyba głupi albo nienormalny jakiś ktoś by pomyślał
: – )
Czekałem i z dumą mogę napisać, że wreszcie dzierżę w dłoniach najnowsze dziecko TENEBRIS.

Tenebris to niedocenione dziecko polskiej ziemi. Nie wiem, czy istnieje drugi taki zespół (nie wiem
z racji mojego ograniczonego metalowego móżdżku : – ) ), który pomimo wydania tylu fenomenalnych krążków miąłby problemy z zaistnieniem wśród większej rzeszy ludzi nie tylko związanych z branżą muzyczną. O klasie zespołu niech świadczy na przykład to, że grali przed VOIVOD. No powiedzcie mi, kto inny z kraju znad Wisły byłby w stanie podpasować klimatycznie jako support pod Wojewodę?
Mam nadzieje, że nowy krążek a co za tym idzie pewnie i koncerty zmienią ten stan rzeczy.

Zespół powstał w 1991 roku, by następnie w 2003 zawiesić swoją działalność i zacząć wszystko jeszcze raz w 2005 roku. Aktualnie band tworzy pięciu łobuzów, którzy związani są z wytwórnią AUDIOCAVE. Chętni przeczytania głębszej historii zespołu powinni nabyć Tenebrisowy box „Diib”, gdzie zostało umieszczonych dużo smaczków z życia grupy.

Nie będę tutaj opisywał każdego utworu żeby nie psuć wszystkich niespodzianek, jakie przygotował Szymon wraz z załogą, postaram się tylko ogólnikowo napisać małe-co-nieco o paru wybranych kawałkach.

Pierwszy utwór zaczyna się dość niespokojnie, by po chwili zacząć wyprawę w głąb kosmosu.
Uff stary dobry Tenebris! Kawałek kończą szamańskie rytualne zaśpiewy, co koresponduję idealnie
z okładką albumu(dziwne, nie? : – ) )

Drugi, najdłuższy utwór to miazga dla moich uszu, hipnotyczny riff, który wchodzi około 30 sekundy
do tego te klawisze w tle…eh, panowie tymi dźwiękami tworzą nowe galaktyki!
W okolicach 3 minuty wchodzi wstawka, jak to ją nazwałem E.T. go home : – )
W tym numerze oraz  „Adha Pawn” użyto fletu oraz szałamai. Wolny, wręcz przebojowy numer!
Nic tylko puszczać w radio!

Trzeci numer i następny zatwardziałym fanom zespołu jest znany z promówki Melting. Oczywiście nowe smaczki też się w nich znajdą : – )

W „Sempiternal Regnum” na początku utworu jako wstawki użyto wypowiedzi Johna F. Kennedyego
z  27 kwietnia 1961r, które traktuje o … nie, nie zdradzę o czym, w dobie internetu nie będziecie mieli większych problemów z odnalezieniem rzeczonej przemowy.

„Punishment Vision” jak nazwa kawałka wskazuję ma boleć i boli : – ) Nie usłyszymy tu wokali Szymona. W 2 minucie następuję załamanie i chwila wyciszenia przed nadchodzącym sztormem
o nazwie kodowej „Black Ezekiel”.

Krążek zamyka tytułowy numer „Alpha  Orionis” kończąc album wypowiedzianym przez wokalistę słowami – „Where’s Horus, Where’s TOT, Where’s Osiris, Where’s hope…”.

Jest kosmicznie, jest tajemniczo. Wokale Szymona K-L-A-S-A. Czy to czyste zaśpiewy, czy ostrzejsze charki – wszystko na najwyższym poziomie. W sumie przyzwyczaił nas już do tego ten łobuz.

Płyta nie jest tak oczywista jak poprzedniczka. Musi się przegryźć i w bani i w odtwarzaczu, ale to na plus, bo nagrać płytę, która wchodzi jednym za chwilę wychodzi drugim uchem to nie sztuka – sztuką jest nagrać coś, co będzie można wrzucać na warsztat systematycznie i co rusz wyszukiwać coraz to nowe smaczki. MIOOOODZIO!

Fajnie, że zostały zmienione drobne szczegóły na okładce, bo ten dym w prawym rogu trochę trącił kiczem, dodanie nieznanych mi znaków na ciele bóstwa też na plus, wywołuję to nutkę tajemniczości.

Słów kilka o wydaniu: standard jewel case z czarnym trayem. Bez przepychu, ale z artystycznym zamysłem jeśli chodzi o wkładkę.

Nic to, z niecierpliwością wyczekuje wydania na czarnym placku, bom ciekaw jak ALPHA ORIONIS
z niego zabrzmi!!! : – )

P.S. Panowie z Tenebris chyba zgadali się z CULTES DES GHOULES i zażywali te same zioła podczas tworzenia swoich psychodelicznych, piorących głowy albumów. Sposób jest inny, ale wynik podobny – mózg rozjebion.

Dodaj komentarz